"Nie dawaj mi nadziei jeżeli nie ma podstaw do niej
Nie pozwól mi być gdzieś jeżeli cie tam nie ma
To co czuję nie zdarza się codziennie
Więc kochanie proszę grajmy fair"
Budzi się i spogląda na zegarek który wskazywał równo siódmą trzydzieści. Przekręca się z niesmakiem na plecy, by choć spróbować przypomnieć sobie sen z którego wyrwała się zaledwie kilka sekund wcześniej. Za każdym razem jej starania nie przynosiły nic pozytywnego. Kolejny raz zła na siebie że nie zatrzymała choć na kilka sekund fantazji, podnosi się opierając na dłoniach. Próbuję powrócić do szarej otaczającej ja rzeczywistości Nie pozwala jej na to wyobraźnia wciąż pobudzona, ale intensywnie pomaga lekkie pochrapywanie. Spogląda zaspanym wzrokiem w prawo, by zauważyć postać ciągle śpiącego, niczym nie poruszonego blondyna. Szara rzeczywistość wraca jak bumerang, nie pozwalając już ponownie zasnąć. Nudny czas mimo że u jego boku. U boku kogoś, kogo kochała całym sercem, choć teraz jej życie nie było czymś czego chciała. Potrzebowała chwili zapomnienia, szaleństwa w którym zapomni o codzienność. Lecz jemu podobało się to w czym trwali, ten stan amoku w którym się znaleźli.
Nie poznawała go, nie był już tym samym zakochanym w niej do szaleństwa mężczyzną. Stał się uciekającym do swej przyjemnej pracy kolegą, nie było stać jej na inne określenie. Był inny, zimny na nią, na jej uczucia które ciągle nie zmiennie były gorące. Jej serce z każdym jego słowem, dotykiem wręcz gotowało się w niej z miłości do niego. On nie rozumiał, nie pojmował tego. Choć ona starała się każdego dnia okazać mu to jeszcze mocniej, on ciągle pozostawał zimny. Nie potrafiła w żaden sposób rozgrzać jego zlodowaciałego serca, nawet miłością która była najsilniejsza.
Tego dnia chciała coś zmienić, chciała wyrwać się z tego dziwnego stanu którego nie potrafiła zrozumieć. Delikatnie, nie chcąc go budzić wyślizgnęła się z ciepłej pościeli i swoje zwiewne kroki skierowała ku wyjściu z pomieszczenia. Przyjemny chłód który panował we wszystkich pomieszczeniach, spowodował lekką gęsią skórkę na jej gołych ramionach. Szybkim ruchem zarzuciła na nie jego leżącą w przedpokoju za dużą bluzę, zresztą jak każdego poranka. Zasięgnęła do dzbanka i przecierając zaspane czekoladowe oczy, zaparzyła czarną aromatyczną ciecz w której po chwili zamoczyła swoje pełne malinowe usta. Rozkoszowała się smakiem na prawdę dobrej kawy, myślami ciągle była gdzieś daleko.
Zbudzony jej nieobecnością niedługo po niej, po piętnastu minutach również zaspany jak ona, z uśmiechem wchodzi do pomieszczenia zwanego kuchnią. Zastaję ją opartą o nie wielkich rozmiarów szafkę kuchenną. Jest wyraźnie nieobecna, nie zauważa nawet jego obecności tak blisko niej. Podchodzi i zgrabnie całując ją w czoło, budzi brunetkę z tylko jej znanych myśli. Lustruję ją swoimi cudownie błękitnymi tęczówkami, swoim Norweskim spojrzeniem. Zatapia się w jej głębokich czekoladowych , pięknych dla niego oczach, choć nie są to te skandynawskie oczy. To właśnie w niej kochał zawsze, tą cudowną odmienność, spowodowaną polsko - austryjackimi korzeniami, które w żaden sposób nie łączyły się z jej teraźniejszym miejscem zamieszkania.
- Zmieńmy się! - brunetka spogląda nieśmiało na wysokiego niebieskookiego blondyna, całego jej blondyna, choć w ostatnim czasie dla niej nie był nim.
- Dlaczego?
- Nie widzisz co się z nami dzieję?
- Nic.
- No właśnie nic! Jesteśmy młodzi, powinniśmy cieszyć się życiem. Tym czasem my zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo.
- Ale co w tym złego? Kochamy się, cóż więcej nam potrzeba?
- Świeżości w naszym życiu! Czasem zastanawiam się czy ty na prawdę kochasz mnie tak mocno! - odstawia pusty już kubek a jej wzrok wznosi się gdzieś na wysokość przestronnego okna. Drobne płatki które opadają za szybką są teraz dla niej ciekawsze, próbuje uciec od jego niebieskiego spojrzenia.
- Kocham. - próbuję ją przekonać, jednak ona wie że wcale tak nie jest.
- Widzisz, nawet nie wiesz jak dalekie są Twoje słowa od prawdy. - niczym nie wzruszona wypowiada te słowa spokojnym głosem, zadziwiając nie tylko jego ich treścią ale również ją swoim spokojem.
- Sądzisz że jest inaczej?
- Wiem że tak jest. Kiedyś wszystko było inne, kiedyś nawet chleb smakował inaczej, kiedyś nawet zwykła herbata wypita z Tobą smakował inaczej, smakował dobrze, a przecież wiesz jak nie lubię herbaty. - Widziała jak każdego kolejnego dnia wszystko było inne. Z początku namiętność która była w nich rozpalała ich wspólne uczucie, teraz ta drobna iskierka coraz bardziej gasła. Nawet te drobne gesty które czasem wykonywali nie były w stanie utrzymać ich płomienia. On nie skupiał się już na tych mniej ważnych rzeczach, które dla niej były wielkimi. Wszystko poświęcał pracy, którą mógł nazywać hobby. Była dla niego przyjemnością której oddawał się najbardziej.
- Oddalamy się od siebie.
- I sądzisz że to moja wina? - spogląda na nią,lecz ona nie chce uczynić tego samego. Może nie sądzi że to jego wina, lecz to właśnie on nie ma czasu, to on poświęca się pracy. Nie jest już dla niego wszystkim, nie jest jego skarbem którym była zawsze, w tedy kiedy kochał najmocniej. Teraz stała się dodatkiem do wygodnego życia, którego nie chciał zmieniać. Ale ona potrzebowała zmian, potrzebowała znów poczuć się kochana.
- Nie sadzę tak.
- Jednak?
- Jednak rozlatujemy się.
- Więc może to czas na zmiany?
Pozostają w długiej ciszy, ciszy która ją rani, lecz rani mniej niż jego słowa. Nie wiedziała że po tylu latach usłyszy z ust kogoś kogo kocha że nie jest już potrzebna. Może i nie powiedział w prost, lecz wiedziała co kryję się za jego słowami. Nie spojrzała na niego już kolejny raz, utrzymując wzrok gdzieś w przestrzeni za grubą szybą. Pozostawała obojętna na jego gesty. On ciągle czekał na jej ruch, lecz nie przeczuwał że jego słowa mogły ją zranić. Już dawno przestał myśleć czy coś może sprawiać jej ból. Uważał ją za na prawdę silną kobietę która była odporna na zadawane jej ciosy. Mylił się i to bardzo. Pod grubą warstwą obojętności kryła się krucha niczym porcelana dziewczyna. Choć starała się nie pokazywać słabości bo życie nauczyło ją być zimną na całe zło, nie potrafiła uleczyć małej dziewczynki w środku niej.
Znudzony czekaniem opuścił zimną kuchnie. Zostawił ją samą z jej myślami. Ona jednak nie wzruszona czekała na jego wyjście, czekała aż w końcu opuści mieszkanie. Po niespełna dziesięciu minutach, z torbą treningową przewieszoną przez ramie, bez słowa pożegnania zamykał za sobą frontowe drzwi. Teraz mogła pozwolić sobie na słabość. Uderzając pięścią w stół pozwoliła by pierwsze gorzkie łzy spłynęły po jej policzkach.
~*~
Wrócił późno Nie zastanawiając się rzucił torbę w kont mieszkania i udał się do kremowej kuchni. Sięgając do lodówki i dobierając butelkę wody mineralnej w dłoń wypił ją duszkiem. W mieszkaniu panowała głucha cisza, cisza której się nie spodziewał. Na dębowym stole miejsce zajmowała błękitna, złożona na pół karteczka. Zabierając kolejną butelkę z lodówki, sięgnął również po karteczkę. Uchylił ją delikatnie.
"Kochać będę zawsze, lecz nie potrafię czekać całe życie na Ciebie.
Żegnaj! "
Jeszcze nie wiedział, że zniknęła z jego życia być może na zawsze.
"Don't give me hope if there's nothing to this
Don't let me in if you're not there
What I'm feeling doesn't happen every day
So baby please play me fair"
~Freddiw Stroma
_____________________________
Zaczynamy!
Więc, to początek czegoś nowego,
mam nadzieję że spodoba sie choć paru osobą ta historia.
Więc, jeśli ktoś chce być informowany to proszę zostawcię
namiary w komentarzach ;)
Pozdrawiam,
Metka.
Zapowiada się ciekawie :) Jeśli można to proszę o info o nowych rozdziałach :) @SylwiaaWu
OdpowiedzUsuńA jednak, odeszła. Czekam na następny, mam nadzieję, że pojawi się szybko.
OdpowiedzUsuńRównież prosiłabym o info :) @blue_9_sky :)
ooo będzie ciekawe :) uwielbiam opowiadania o norwegach :D Informuj mnie ( gg: 7338665 )
OdpowiedzUsuńwww.be-my-lover.blogspot.com
Może to zabrzmi dziwnie, ale zakochałam się w tym miejscu już po samym nagłówku. Gdzieś już widziałam to zdjęcie i urzekło mnie w swojej prostocie, a jednocześnie ogromie uczuć jakie wyraża. A może tylko ja odczytuję się w ten sposób?
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak, treść prologu także mnie ogromnie zainteresowała i wiem, że będę stałą czytelniczką. Nie obiecuję, że regularną bo i przy okazji Twojego poprzedniego opowiadania było z tym krucho, ale z pewnością BĘDĘ.
Pomysł na historię nieco inny, bez zdrady i kłótni. Po prostu dwoje dorosłych ludzi nagle doznało olśnienia, że rozmijają się swoim życiu.
Jestem ogromnie ciekawa czy jeszcze spotkają się a jednej drodze czy też rozejdą się na zawsze.
Także informuj mnie na bieżąco, adres znasz.
Pozdrawiam Marzycielka
Zapowiada się intryująco i już mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że właśnie siła związku wychodzi wtedy, gdy czas weryfikuje jego trwałość. Wiadomo, że czasem wkrada się rutyna, powtarzające się codziennie schematy stają się nurzące, człowiek po prostu nieraz za szybko się nudzi i to podstawowy mankament. Wiele jednak razy pojmujemy jak ogromny skarb mielismy przy sobie wtedy, gdy go tracimy.
Pozdrawiam :)