wtorek, 11 lutego 2014

Jedenascie. "W pustce szczescia, w bezkresie milosci "


"Spójrz na tą całą nienawiść, którą oni ciągle okazują
Nie chcę tego widzieć
Spójrz na te wszystkie kamienie, którymi oni rzucają
Nie chcę tego czuć"

             Ośnieżone góry w które mimowolnie się wpatrywała dawały ukojenie. Z delikatnym uśmiechem i kubkiem gorącej czarnej kawy, myślała o wszystkim co właśnie się działo. Z kolanami podciągniętymi wysoko pod brodę, siedziała na swoim ulubionym parapecie, w ciszy i ukojeniu. Nie myślała że będzie jeszcze tak mocno szczęśliwa, że będzie szczęśliwa z nim. A właśnie tak było już od tygodnia, lecz mimo wszystko wciąż nie potrafiła w to uwierzyć. Dziś mijało pięć lat odkąd ostatni raz przesiadywała w tym mieszkaniu, odkąd ostatni raz przyglądała się właśnie tym górą. Zmieniła się przez ten długi czas. I nie tylko zewnętrznie, lecz w szczególności wewnętrznie. Stała się silniejsza, mocniej walczyła o własne szczęście i mocniej przeżywała to co w okół niej się działo. Jedyne co pozostało w jej sercu nie zmienne, to właśnie miłość do jej niebieskookiego Norwega. Bo to z tej miłości uciekła stąd pięć wiosen wcześniej, z tej miłości prawie poślubiła innego mężczyznę i z tej miłości wróciła tu z powrotem. Przemierzyła tysiące kilometrów, zmarnowała wiele miesięcy ale wciąż nie przestała czuć tej jakże nie idealnej miłości do niego.
       Delikatnie opuszczając bose stopy na zimną podłogę, zeskoczyła z jej ulubionego parapetu. Uśmiechnęła się do lustra które mijała i delikatnie pociągnęła za gumkę, która mocno spinała jej włosy. Burza ciemno brązowych włosów opadła w nieładzie na jej ramiona, okalając jej smukłą twarz i mocno kontrastując się z malinowymi ustami. Dopija resztki kawy i odstawia kubek do pustego kranu. Ma czas dla siebie, lecz pierwszy raz ten czas nie jest poświęcony na bezsensowne przemyślenia i płacz w poduszkę. Do jej podświadomości dociera cichy dźwięk i przerywa rozmyślania. Po chwili dociera do niej że to dzwonek do drzwi i bez przeszkód szybko do nich podchodzi. Uchyla je delikatnie, a za nich wyłania się ciemna czupryna jej przyjaciele. Z uśmiechem wpuszcza go do środka i całuje go na powitanie w policzek. Od tego całego czasu widziała się z nim zaledwie tylko trzy raz, a brakowało jej jego obecności.
     - Miło Cię widzieć. - uśmiecha się serdecznie i prowadzi go do kuchni, jak zawsze jej ulubionego pomieszczenia do rozmów.
     - Malin, wiesz ze ja też się stęskniłem. - przyciąga ją niespodziewanie mocno do siebie i zamyka w pełnym uczuć uścisku.
     - Bardal, udusisz mnie w końcu. - mówi przez zduszony śmiech, do wyższego od niej bruneta. Uśmiecha się w śmiejące się do niej, jego przepiękne granatowe tęczówki i oplata go jeszcze raz dłońmi. Brakowała jej jego bliskości i dobrych rad, bo zawsze był dla niej jak brat. Kochała go i on o tym wiedział. Lecz całkiem odmienną miłością niż jej blondyna, bo Andreasa kochała tylko i wyłącznie tą braterską miłością i jasno o tym mówiła. Wiedziała że może na niego liczyć, a on na nią.
    - Na razie mi wystarczy. - uśmiecha się i delikatnie wypuszcza ją z uścisku.
    - Nie bój się, nacieszysz się jeszcze mną. Zdążę Ci zajść za skórę jeszcze nie raz. - staje na palcach i dłonią mierzwi jego włosy. Wie jak go podrażnić, i skutecznie to robi. On mocno ją łapie przyciąga do siebie i serwuje jej porcję łaskotek. Puszcza gdy widzi ze mocno się wyrywa.
     - Ale wiesz Malin, chyba już wszystko będzie okej. 
     - Mam nadzieje Anders. 
     - Tylko nie wiesz, Thomas jest tu w Lillehammer. 
      Spogląda na niego lekko zdezorientowana. Mimo że Thomas wybaczył jej wszystko, był teraz jej swego rodzaju przyjacielem, nie była do końca pewna co jeszcze do niego czuła. Bo przez chwilę na prawdę go pokochała, był jej miłością i to przy nim miała spędzić resztę swojego życia. Jednak tak się nie stało, mocno go zraniła i zraniła też siebie. Nie wiedziała co czuła do tego jakże kochanego Austriaka, a przede wszystkim nie wiedziała co on czuje do niej.
     - Tutaj? - pyta lekko przerażona.
     - Malin, przecież wiesz że w sobotę jest konkurs. - Wiedziała. Wiedziała też że Thomas jest w czołówce Pucharu Świata i nie odpuści sobie tego konkursu. Nie wiedziała tylko co tak na prawdę go tu ściągnęło. Nie wiedziała ze ciągle ją kochał, że była dla niego najważniejsza, nie przeczuwała tego żadną cząstką siebie. Nie mogła, bo nie miała żadnego kontaktu z nim.
     - Wiem. 
          - Nie musisz się z nim widzieć. 
     - Ale nie mogę zrobić tego Tomowi, obiecałam ze przyjdę na konkurs Anders. Dopiero co zaczęło być wszystko w porządku. 
     - No ale skąd możesz wiedzieć co się stanie. Może Thomas już wszystko przemyślał, może na prawdę zrozumiał.
    - Anders, czy przestał byś kochać ? 
    - Nie wiem Malin, nie wiem jak mocno on Cię kochał! 
    - Za mocno. 
____________________________________
Ohhhh tak bardzo dawno mnie tu nie było.
Ale odkopałam gdzieś tą historię, i dzięki temu ze mam tu ferie miałam chwilę by jeszcze raz przeczytać to co tu napisałam, i przypomniałam sobie że tak mocno pokochałam tą historię. 
Postanowiłam ze ją dokończę, bo nie mogę zostawić tego tak po prostu. 
Może ktoś jeszcze nie zapomniał o Malin i Tomie, moze jeszcze ktoś tu zajrzy.
Z góry chce przeprosić za zaległości jak ma u was. Zaniedbałam was, wiem, nie jestem z siebie dumna, ale po prostu przytłoczyły mnie obowiązki.
Szkoła nie moga w tym jeszcze bardziej, liceum to cięzkie życie.
Przepraszam, 

Wasza, Metka.