środa, 1 maja 2013

Sześć: "Czasem decyzje które podejmujemy są trudne."


           [Ron Pope - Perfect for Me]


"Nawet po tak długim czasie, jeszcze nie znalazłem
na całym tym świecie, nic co może mnie tak poruszyć jak ty
To prawda, to coś tak wzniosłego, że nie ma jeszcze słów, by to opisać"



             - Muszę teraz odejść Thomas. - zdecydowała się spojrzeć w jego oczy, pierwszy i być może już ostatni raz.

    - Jeśli musisz. - swoim spojrzeniem przenikał każdą najmniejszą komórkę jej ciała, a jego słowa tak mocno ją raniły. Bo mimo wszystko wciąż ją kochał, mimo tego bólu który mu sprawiła. A ona nie potrafiła zrozumieć jego bezgranicznej miłości, jej zdaniem zbyt wiele bólu zadała jemu sercu, a on wciąż nie widział w niej żadnej winy. Jeszcze nie rozumiała że trwa w czymś podobnym, że mimo bólu który Tom jej zadał ona nadal bezgranicznie go kocha.

    - Thomas, tak będzie lepiej. - Podniosła się z kremowej pościeli ciągnąc za sobą długą białą suknie. Zamknęła ostatnią walizkę i podniosła się z zimnej marmurowej podłogi. Złapała za uchwyty brązowych walizek i opuściła jasne pomieszczenie, które teraz przytłoczyły ciemne chmury. Zostawiła go samego, nie chciała by towarzyszył jej w odejściu z jego domu, zbyt wiele by ją to kosztowało a już teraz za wszystko obwiniała siebie zbyt mocno. Opuściła jego mieszkanie zostawiając po sobie tylko białą długą suknie z kropelkami czarnego tuszu, z kroplami jej łez.
 
              Odeszła, bo tak będzie lepiej. Przynajmniej tak było lepiej w tym momencie, lecz nic nie sprzyjało jej decyzji. Nawet pogoda. Ciemne chmury pokryły Villach w całości, by po chwili spuścić z nich drobne kropelki deszczu. Jednak gdzieś w tym całym bałaganie który ją otaczał, który był jej  życiem, odnajdywała również czasem te dobre rzeczy. Bo właśnie ten deszcz w małym stopniu tuszował jej łzy, łzy które z każdym krokiem wypełniały jej policzki coraz mocniej. Bo nie wiedziała co teraz ma robić ze swoim życiem, którą ścieżką podążać dalej. Czasem decyzje które podejmujemy są trudne, rzadko zdarzają się te proste. Decyzja z goła wydawała się być już podjęta, lecz to była tylko jej część. Kolejną częścią była miłość, ta prawdziwa która znów kolejny raz dała o sobie znać. Bo wiedziała ze on pewnie jeszcze gdzieś tu jest, gdzieś w tym mieście, gdzieś w którymś hotelu. Po prostu jej serce wyrywało się do niego z myślą o smutnych, niegdyś błękitnych tęczówkach. Błękitnych z miłości, teraz pustych z braku tej miłości. I ten mały znak wystarczał jej by upewnić się że on ciągle kocha.
   
                 Jednak jej natura nie pozwoliła wygrać sercu, nie pozwoliła mu biec do niego tu i teraz jak pragnęło. Rozum kazał uciekać, i to on wygrał walkę z biednym sercem które było bezbronne. I uciekła, dziś tak daleko lecz mimo wszystko wciąż tak blisko niego. Bo jednak rozum nie potrafił zniszczyć serca, zniszczyć miłości.  Jej podróż trwała długo, najpierw podziwiała lasy, cudowne Alpy. Lecz później już tylko błękitne obłoki które znajdowały się tak blisko niej i tworzyły tak miły obraz dla jej oka. A serce zabiło mocniej gdy ujrzała Góry, lecz już nie Alpy, teraz już te piękne Góry Skandynawskie. Odetchnęła mocniej a do jej zmysłów dotarło zimne Skandynawskie powietrze. Dopiero w tym momencie zrozumiała jak bardzo jej brakowało tego wszystkiego co tu zostawiła. Tego zimnego powietrza drażniącego wciąż jej nozdrza  gęsiej skórki którą tworzyła panująca w koło mimo że letnia, wciąż troszkę zimowa pogoda, a nawet tego panującego tu humoru którego często nie rozumiała. Bo mimo wszystko była częścią tego Norweskiego kraju, kochała go, kochała Norwegię  Lecz to nie była jedyna rzecz którą kochała w tym Norweskim mieście. Bo był jeszcze on, był ten Norweg ze skandynawskim spojrzeniem, był Tom. I chyba własnie to kazało jej tu wrócić, ta ciągle nie wygasła miłość. Jednak nie była na tyle odważna by o nią zawalczyć, wystarczająco wiele już uczyniła i teraz wystarczało jej to że była tak blisko.

             ***

                Pozwolił jej odejść, lecz ciągle nie był gotowy na ten krok. Bo jeszcze nie wierzył w to co się stało. Ciągle myślał o tym ja o koszmarze który zniknie, lecz on nie znikł  rano, nie gdy się obudził. Biała suknia z plamami czarnego tuszu wciąż zajmowała miejsce w jego szafie i tylko ona przypomniała o szarej rzeczywistości. Ale on nie przyjął tego jako końca jego życia. Być może była to swego rodzaju jego osobista porażka lecz on wciąż chciał walczyć. Bo zbyt mocno ją kochał by tam po prostu dać jej odejść. Dał jej czas, czas by mogła to wszystko zrozumieć. Bo być może za szybko wszystko się stało, za szybko chcieli zmienić coś i być może nie przemyśleli tego. Jednak on nie poddał się.  Obiecał sobie że jeszcze zawalczy o nią, o jej miłość, bo ona jego miłość miała już dawno.


"Even after all this time, nothing else I ever find
In this whole wide world can shake me like you do
Its true that something so sublime that there aren't words yet to describe"

~Ron Pope

________________________________
I wracam z kolejnym rozdziałem.
Podoba się? 
Czy myślicie że ona dobrze robi? 
Czasem zastanawiam się czy zbyt nie komplikuję życia moim bohaterom.
Jednak to jest tak jak by teraz moje życie, z jednym małym elementem, 
tu mogę decydować jakie ono będzie.
Do kolejnego napisania.
Pozdrawiam,
Metka. 


8 komentarzy:

  1. Według mnie robi dobrze. Na prawdę kocha Toma, powinna wrócić. Na początku może być im ciężko, ale dadzą radę :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię komplikować ;D
    Myślę, że Malin dobrze robi, w związku z Thomasem tylko by się dusiła, nie byłaby szczęśliwa, przez co nie mogła by dać mu takiej miłości na jaką zasłużył.
    Mam nadzieję, że odnajdą się z Tomem wśród tych Norweskich uliczek :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym coś napisać, ale ostatnio na prawdę nie idzie mi pisanie komentarzy ;d Więc mam nadzieje, że mi wybaczysz :D Poniekąd ją rozumiem, bo na prawdę trudno jest uciec od pierwszej prawdziwej miłości, tak jak od każdej jest trudno. Ale Thomas, wiedz, że jednoczę się z Tobą duchowo, przetrzymaj to!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu, niby można decydować o postępowaniu swoich bohaterów, a jednak oni jakby żyją własnym życiem, prawda? Thomas chce walczyć. Chce, bo ją kocha. A Malin też chce walczyć. I też dlatego, że kocha. Ale nie jego. Toma. Relacje damsko-męskie są po prostu zbyt trudne. Stwierdzam to coraz częściej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam ją. Zdobyła się na ten trudny krok. Którego już nie cofnie. Kocha Toma, nie Thomasa. Bywa i tak. Zrobiła dobrze. Niech brnie do przodu i niech walczy o swoją prawdziwą miłość.
    Tylko niech się nie poddaje.
    A komplikacje w opowiadaniach zawsze są mile widziane, szczególnie te sensowne. Z ikrą.
    Pozdrawiam^^
    [skrzydlate-rece.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie, ze sie podoba! Ciezko oceniac czy Malin dobrze postepuje. Wszystko sie dopiero okaze, nie bede strzelac i poczekam na ciag dalszy ;) Pozdrawiam @SylwiaaWu

    OdpowiedzUsuń
  7. Widam, jak widać powoli nadrabiam braki za co bardzo przepraszam, że robię to dopiero teraz.
    Moim zdaniem nasza bohaterka podjęła bardzo dobrą decyzję. Ktoś mi kiedyś powiedział, że o miłość się walczy, zwłaszcza taką prawdziwą, mocną, bo kto wie, czy zdaży się nam kiedyś równie mocna. Szkoda mi Morgiego, bo wiadomo, że czuje się opuszczony i oszukany, ale myślę,że z czasem zrozumie, że Malin nie byłaby z nim szcześliwa, a to szczęście drugiej osoby w miłości jest priorytetem, prawda? :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. http://znam-cie-na-pamiec.blog.pl/ - zapraszam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń