"Zostań ze mną na zawsze
Albo możesz zostać przynajmniej na teraz
Bo kocham sposób, w jaki mnie budzisz
Na litość boską, czy moja miłość ci nie wystarczy?"
Tom.
Wrócił do chłodnej Norwegi z sercem pełnym niepewności. Bo nie wiedział co teraz zrobić ze sobą, ze swoim życiem. Wizyta w Villach choć miała okazać się końcem jego egzystencji w związku już nie istniejącym, zrobiła coś całkiem odwrotnego w jego sercu. Dała mu nadzieje na coś nowego, na to że związek którego już dawno niema jeszcze może kiedyś powrócić, bo jego miłości nie wygasła. A ona, jego ukochana brunetka chyba również coś czuła, lecz tego nie był pewien. Jedynym punktem zaczepienia jakim dysponował była jej ucieczka z przed ołtarza. Bo w tedy w jej czekoladowych tęczówkach odnalazł coś na wzór tęsknoty, tęsknoty za nim. Dawał sercu złudną nadzieję na to że może jeszcze gdzieś ją odnajdzie, że jeszcze przeprosi i będzie dobrze. Nie znalazł jej, kolejny raz zapadła się pod ziemie. Biegiem przeszukał całe Villach lecz na nic zdały się jego starania, po brunetce nie było śladu, a on kolejny raz stracił swoją szanse. Dzień później wrócił do Lillehammer i zaprzestał poszukiwań. Poddał się jak w tedy, te cztery lata temu. Jednak teraz sytuacja wydawała się być nieco inna, w tedy mógł szukać, lecz nie chciał, teraz zaś chciał szukać lecz nie mógł. "Ironia losu", pomyślał kolejnego samotnego wieczoru gdy wracał zmęczony po treningu. Nie rozumiał jak bardzo jeszcze los może z niego zakpić, z jego miłości która jest, której w końcu się nie wstydzi, lecz której teraz nie może pokazać światu.
Zasypiał każdego wieczoru z myślą że może jest gdzieś blisko niego, gdzieś może na wyciągnięcie dłoni a on po prostu o tym nie wie. I nie mylił się. Bo jego ukochana brunetka mieszkała tak niedaleko te niecałe cztery ulice od niego. Lecz jeszcze nie był to ten czas gdy mieli się spotkać na ulicy, gdy mieli spojrzeć sobie prosto w oczy i powiedzieć co leży im na sercu. Los zaplanował jego życie trochę inaczej niż on sam by pragnął i właśnie ta niemoc przytłaczała go najbardziej.Bo sam chciał decydować o swoim życiu, o tym kogo kocha i kiedy, lecz coś w rodzaju fatum co ciążyło nad jego życiem w żaden sposób nie ułatwiało mu tego. Starało się komplikować jego życie jeszcze bardziej. Myśli przybywało coraz więcej, a on każdego wieczora nie mógł zasnąć coraz dłużej. Wszystko co działo się w okół niego skutecznie zabijało go od środka, a miłość która nieprzerwanie trwała w jego sercu wciąż potrzebowała brunetki której w żaden sposób nie mógł odnaleźć.
***
Malin.
Kolejne tygodnie pozwalały przyzwyczaić się jej do panujących w jej życiu nowości. I nie był to łatwy okres, zważając na jego obecność tak blisko niej. Próbując swoje myśli skierować na inny tor podjęła prace której oddawała się w całości być może nie była to wymarzona posada, bo mały stołeczek w redakcji gazety miejskiej nie był czymś w co celowała zawsze lecz dawał jej poczucie wartości. Praca pozwalała oderwać się jej od wszystkiego co przeszkadzało jej w życiu by po prostu zająć życiem innych. Jednak podniszczone serce wciąż dawało o sobie znać, o swojej nadziej że gdzieś pośród tych Norweskich uliczek ujrzy "swojego" blondyna. Serce marzyło, a rozum z każdym dniem kazał jak najmniej tym myślą zaprzątać jej głowę. Może i chciała chronić siebie samą przed kolejnym zranieniem, lecz nie mogła tak w nieskończoność. Zabijała resztki nadzieji i resztki swojego serca które powoli przestawało bić, które umierało z braku powietrza, z braku tej miłości, tej drugiej osoby. Mimo wszystko ona wciąż skutecznie je zabijała.
Jednego z późnych popołudni musiała wyjść gdzieś z domu, jej serce potrzebowało trochę wolności od czterech pustych ścian. Zabrała je więc do małej przytulnej kawiarenki niedaleko jej mieszkania, w której ostatnio znalazła swoje miejsce, w której ewidentnie czuła się dobrze. Pierwszy raz od wielu dni znalazła swój kont, w którym myśli same odpływały od niej i na kilka chwil nie powracały. Po kilku minutach oczekiwania zanurzyła swoje pełne malinowe usta w gorącej Caffee Late którą tak uwielbiała pić. Ciepły płyn podrażnił lekko jej podniebienie pozostawiając po sobie lekko słodkawy smak. Kawa ukoiła trochę krzyczące jej serce a brunetka pogrążyła się oglądając sklepową wystawę znajdującą się tuż po drugiej stronie ulicy. Nie zauważyła że ktoś podszedł do niej, nie zauważyłaby gdyby delikatnie nie złapał jej za dłoń. Podniosła swój wzrok, a jej oczom ukazała się postać wysokiego brunetka którego tak dobrze znała. Ze strachem w oczach poklepała delikatnie miejsce obok siebie, które jej towarzyszyły zajął bez słowa. Po chwili ciszy i strachu zdecydowała się jeszcze raz spojrzeć na bruneta.
- Witaj Malin. - brunet uśmiechnął się delikatnie, lecz bardzo nieśmiało. Nie wiedział jak zachować się w tej całej sytuacji, bo spotkanie tu brunetki wywarło na nim dużo dziwnych uczuć.
- Cześć Anders. - odwzajemniła uśmiech lecz nie potrafiła zrobić to tak dobrze jak on. Więc na jej ustach zamiast śladu uśmiechu pojawił się grymas który w żadnym stopniu go nie przypomniał. Szybko zmieniła mimikę by ta nie wyrażała strachu jaki odczuwała poprzez jego spotkanie. Ale jak miała się czuć gdy spotyka najlepszego przyjaciela chłopaka którego kocha. Sama nie wiedział, po prostu w jej sercu zrodził się strach lecz jednak zapłonęła iskierka nadzieji, nadzieji że może i spotka też jego.
- Jednak wróciłaś do Norwegi.- podnosi na nią swoje granatowe tęczówki bawiąc się kubkiem z napojem który kilka chwil wcześniej otrzymał od kelnera.
- Wróciłam, bo jednak Austria to nie miejsce gdzie jest mój dom. A po ostatnich dniach tam ... - urwała w połowie zdania na samo wspomnienie o wydarzeniach które miały miejsce kilka tygodni wcześniej. Obserwując reakcje bruneta wiedziała ze zrozumiał o co jej chodzi. Bo też tam był, też wie co zrobiła, lecz nie wie jak źle się z tym czuje. I zapada miedzy nimi kolejna cisza. Każdy boi się ją przerwać, bo żadne nie wie co powiedzieć. Ukradkiem tylko obserwują siebie na wzajem. Brunetka ze strachem zastanawia się co będzie dalej, bo przecież Bardal powie mu że ona tu jest, że jego ukochana jest w Lillehammer i wciąż tak blisko niego. I właśnie tego się obawiała. Bo mimo że serca chciało tego spotkania, ona bała się.
- Spotkasz się z nim? - przerywa ciszę Anders swoimi słowami jak ostrymi sztyletami.
- Nie wiem Anders, dobrze wiesz jak było miedzy nami.
- On cierpi, on Cię nadal Kocha. - delikatnie łapię ją za dłoń tak by ona spojrzała w jego oczy.
- Wiem Anders, myślisz że gdybym nie wiedziała byłabym tu teraz , z Tobą? - zapłakanymi czekoladowymi tęczówkami spogląda ostatni raz w granatowe oczy bruneta. Zadaje pytanie na które nie potrzebuje odpowiedzi. Płaci za swoją Caffee Late która dawno się skończyła i wychodzi z przytulnej kawiarenki ocierając spływające po policzkach łzy.
________________________
Więc przybywam z niebiańską siódemką.
Może się wam spodoba?
Oby bo wlałam w nią wszystko co dziś odczuwałam;)
Więc zostawiam do waszej oceny:)
Pozdrawiam,
Metka.
ps. zapraszam na nowe siatkarskie;) ~Niewinni-Niedoskonali~
korzystam z tego, że nie czytam tego na telefonie xD tak więc nie wiem dlaczego ale to opowiadanie kojarzy mi się w części z tragedią grecką, gdzie występuje "starcie się dwóch przeciwstawnych racji, z których ni sposób dokonać wyboru" (jeden z tematów, których się nauczyłam :D)ogólnie to trafiłaś mi prosto w serce bo uwielbiam i Thomasa i Toma ;3 aczkolwiek postaram się oddzielić swoje uczucia od opowiadania, które naprawdę mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
PotereDeiSogni
mijaja sie, i mijac sie pewnie beda jeszcze dlugo, nawet po tym, jak po raz pierwszy od tak dawna spojrza sobie prosto w oczy.
OdpowiedzUsuńPięknie jak zawsze. Mam nadzieję, ze rozmowa z Andersem ją uświadomi i zmobilizuje do szybszego spotkania z Tomem ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jak zawsze ;*
Ocena pozytywna, na szóstkę z plusem.
OdpowiedzUsuńJejku. Ich uczucie jest niby takie proste - miłosć. A takie skomplikowane. Jak to wytłumaczyć? Jest dwoje ludzi, którzy się kochają, a nie mogą ze sobą być. Kurczę.
Anders. Oby ta rozmowa z nim do czegoś ją skłoniła. Do jakiegoś ruchu. Jednego malutkiego kroczku naprzód.
Oby.
Pozdrawiam^^
p.s. geiger zaprasza [skrzydlate-rece]
Tak ładnie tworzysz portrety wewnętrzne swoich postaci, ich emocje, nadzieje i oczekiwania.
OdpowiedzUsuńBardal tu odegrał ogromną rolę. I mam nadzieję, że dał Malin do myślenia. W końcu chyba nie po to uciekła sprzed ołtarza, żeby teraz nie walczyć o miłość swojego życia.
zapraszam na nowy rozdział - znam-cie-na-pamiec.blog.pl
OdpowiedzUsuń