sobota, 6 kwietnia 2013

Cztery: "Bo wszystko znów się zmienia."


"Powiedz, że mnie nie pragniesz,
Że to nie znaczy dla ciebie tyle, co wcześniej
I powiedz, że już mnie nie kochasz,
A odwrócę się i wyjdę za drzwi
I odejdziesz
I pozwolę ci odejść"



Tom.
    Święta zleciały w mgnieniu oka. Nie zdążył nawet w całości ich poczuć, bo tym razem było inaczej. Tym razem poczuł że komuś jeszcze na nim zależy, ktoś o nim myśli. Bo te święta spędzone u Bardala pozwoliły mu na kilka chwil zapomnieć o otaczających go problemach, od prawdy która każdego dnia coraz mocniej do niego trafiała. Kilka krótkich dni spędzonych w rodzinnej miejscowości przyjaciela, dały mu do zrozumienia że samotność nie jest czymś co lubi, bo pełen dom, wesoła atmosfera i rodzina która kocha też coś dla niego znaczą, rodzina której już prawie nie miał. Chwile które wszyscy spędzają w gronie najbliższych on od czterech lat spędzał samotnie. Nie potrafił odwiedzać Baerum które kochał, w którym się wychował ze spokojem. Rodzice ciągle wypominali mu stratę brunetki która była dla nich jak córka, którą wyraźnie cenili, a jemu wystarczało że on sam nie potrafił tego zrozumieć. Choć ostatnie wydarzenia sprawiły że powoli rozumiał, wiedział że to on popełnił błąd. I to tylko i wyłącznie na jego własne życzenia czekoladowo oka opuściła go.

        Czas mijał szybko, z miesięcy które dzieliły go od tego nieszczęsnego trzynastego, pozostało już zaledwie kilka dni. I właśnie te dni były jego najgorszymi. Wiedział że już za te dziewięćdziesiąt dwie godziny straci jakąś cząstkę swojego serca, jak nie całe serce. Bo kochał, tak cholernie kochał ciągle od tych nieszczęsnych lat. Nawet przez cztery lata samotności, lata bez znaku życia, była w jego sercu i skrycie wypełniała je całe. Był tchórzem  nie potrafił okazać tego co czuje w tedy kiedy ona najbardziej potrzebowała jego ciepła, jego miłości. I stracił, w tedy ją a teraz traci również serce. Okaleczone, po przejściach, ale wciąż kochające ją serce. Ten czas okazał się czasem w którym przyznał się do błędu, lecz było już za późno. Za cztery dni straci ją nie odwracalnie i już nigdy nie powie jej jak mocno ją kochał  że nadal kocha, nie potrafi bez niej żyć, że jego życie jest tak puste. I pogodził by się z tą myślą, niestety kremowa koperta nie pozwalała mu na to. Nie pozwalała zapomnieć, i żyć już na nowo.

    Wpatrzony w Bardala który przymierzał już któryś z kolei garnitur, zastanawiał się czy na pewno chce tam jechać. Czy chce zobaczyć jej uśmiechnięte malinowe usta i pełne szczęścia czekoladowe tęczówki. Bo ciągle nie był gotowy na tak mocny cios, mimo że był facetem i powinien być odporny w oczach innych,  on nie był. Coraz częściej ludzie w okół niego zauważali to co się z nim dzieję, bo powłoka którą zbudował w okół siebie po woli pękała i ukazywała resztki tego starego Toma, który teraz jednak cierpi, jednak ma uczucia. I często nie pojmowali, co robi ze swoim życiem, jak cholernie zatraca się w błędach i bólu który go pożerał. Przy nim pozostali jedynie ci prawdziwi przyjaciele, na czele których zawsze stał Bardal. Nawet teraz widząc że Tom kolejny raz odpowiada westchnieniem na jego pytania martwi się. Bo nie wie jakim sposobem może wyciągnąć z tego amoku swojego przyjaciela. Jak rozbić mur który każdego dnia w okół siebie budował, dodając do niego kolejne małe czerwone cegiełki które okazywały się być wspomnieniami. Chciał pomóc, starał się ale ciągle było to za mało, bo ciągle on zamykał się w sobie.

    Niestety nadszedł ten nieszczęsny trzynasty, ta sobota której nie chciał. I powoli zerwał się ze snu który również nie był łaskaw, który wymyślał nie miłe dla niego scenariusze, które miały spełnić się już tego popołudnia  Odkręcił gwałtownie kurek z zimną wodą i pozwolił by woda która spowodowała ciarki spływała delikatnie po jego wstrząśniętym ciele.Gdy orzeźwił się nie co przekręcił już ten drugi kurek by unormować strumień wody i pozwolić by jego ciało ponownie się rozgrzało.Potrzebował właśnie tego porządnego otrzeźwienia,bo ten dzień miła być dla niego niekończąco się długi. A on tego nie chciał. Wolałby teraz siedzieć przed telewizorem na wygodniej kanapie tam w Lillehammer, nie tu nie w Villach. Jednak chciał ten ostatni raz choć zobaczyć te czekoladowe tęczówki. Chciał ostatni raz zatęsknić.
 
Malin.
              Jednak ten trzynasty lipca dla niej był szczęśliwy, był spełnieniem marzeń jeszcze tej małej dziewczynki. Która ciągle marzyła o księciu na białym koniu który zabierze ją do swojego zamku. I właśnie to jedno z marzeń miało spełnić się dziś. Może nie był to książę  może nie miał zamku, lecz był to Thomas który doszczętnie ją pokochał, który pokazał jej miejsca w jej sercu których nigdy nikt nie odkrył, pokazał prawdziwą miłość. I była szczęśliwa, i chyba nawet pokochała, lecz nie zapomniała o Norwegu,który teraz gdzieś jest w tym Villach, którego za kilka chwil zobaczy. Ostatni raz spojrzała w dość spore lustro zawieszone w kaplicy. Podniosła długą białą suknie i wspięła się po schodach by znaleźć się u boku uśmiechniętego ojca. Głęboki oddech i wolnym krokiem w rytm Mandelsona przemierzała kaplicę, do czekającego na nią szczęśliwego Thomasa. Jednak wodziła wzrokiem na boki, szukając tego Norweskiego spojrzenia, tego błękitu który od niego biję. I znalazła, lecz błękit wyparował, nie było go, zamienił się w pustą szarość której nie poznawała której w cale nie znała. I właśnie w tedy poczuła coś czego nie mogła jeszcze pojąć, co doszczętnie niszczyło ja od środka. Nie chcąc szybko odwróciła wzrok i tym razem już nie pierwszym wymusiła swój uśmiech widząc szczęśliwego Thomasa.

    I nadszedł czas by powiedzieć to magiczne "tak",  lecz ona zawahała się, pierwszy raz w swoim życiu. Spojrzała na zdenerwowanego Thomasa, który oczekiwał by w końcu móc wziąć ją w ramiona i przytulić ale jako żonę  nie jako Malin. Jednak ona niepewna siebie zaniosła swój wzrok ponownie na tłum ludzi, by odszukać to Norweskie spojrzenie, to czego jej brakowało. Zauważyła w kącikach jego oczu dwie drobne łzy, łzy bezradności. I pokochała na nowo, tego bezradnego Toma, tego kochającego Norwega. Lecz znajdowała się w sytuacji gdzie napięcie wśród gości jak i na twarzy Thomasa rosło. Jednak ona nie mogła okłamywać swojego serca, nie mogła zniszczyć życia Thomasowi który zbyt mocno ją pokochał a ona nie mogła mu darować swojej miłości. Nie pokochała go nigdy tak mocno jak swojego Norwega.

    Nie odpowiedziała na kolejne wezwanie kapłana. Spojrzała jeszcze raz na Thomasa który kompletnie nie mógł zrozumieć całej sytuacji, który przestraszył się spływających łez po jej policzkach. Nie mogąc już kolejny raz okłamywać Thomasa a przede wszystkim własnego serca, w powietrzu zawiesiła ciche "przepraszam", w dłonie złapała białą suknie i wybiegła z ubranej w biel kaplicy. Kolejny raz wszystko miało się zmienić.


"Say you don't want me
That it's not like it was for you before
And say you don't love me
I'll turn around and walk right out the door
And let you go
Oh, i'll let you go"
~Jason Walker

_______________________________________________________________
Kolejna część, pewnie wielu z was nie spodziewało się takiej końcówki, jednak taki mam pomysł.
I ta historia nie będzie prosta,
BAAARDZO WAM DZIĘKUJĘ za wszystkie komentarze ;)))
Zapraszam do wygłaszania swojej opinii, o rozdziale i nowym nagłówku również ;))
pozdrawiam,
Metka ;))

11 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się tego, że Malin ucieknie. W sumie to i dobrze, że ich historia będzie trudna, lubię takie :D

    Pozdrawiam.
    zatrzymaj--mnie.blogspot.com
    be-my-lover.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiąc że to jest świetne skłamała bym , to jest fenomenalne ! Podziwiam lekkość z jaką piszesz i której ci zazdroszczę .Mam nadzieję że Malin wykorzysta dobrze ten czas i podejmie właściwą decyzje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kibicowałam Tomowi, ale podświadomie i tak pragnę szczęscia Malin i Thomasa, bo jest on moim absolutnym ulubieńcem i tak strasznie mi Go szkoda, bo chyba zakochał się w kimś nie dla niego, kimś kto tylko go zrani, mimo, ze on nawet nie zawinił.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaskoczyłaś mnie totalnie ucieczką sprzed ołtarza. Malin teraz nie powinna podejmować żadnych pochopnych decyzji, bo może w ten sposób skrzywdzić wszystkich w okół i samą siebie.
    Uwielbiam i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak szczerze mówiąc, to miałam nadzieję na takie rozwiązanie. Nie wiem, dlaczego. Sądzę, że chyba po prostu dobrze rozumiem psychikę Malin. Nie mogła oszukiwać zarówno samej siebie jak i Thomasa, bo w jej sercu jest ktoś inny. Biedny Morgi... Ale co on może na to poradzić? Hildziak samą swoją obecnością czyni w sercu dziewczyny więcej niż on nawet najpiękniejszymi słowami i czynami mógłby tego dokonać.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam łzy w oczach jak to czytałam. Szok. Ale końcówka zabójcza - ona uciekła Tomasowi sprzed ołtarza!! Fenomenalne. Można się było tego spodziewać, ale... kurczę. Jestem zachwycona :)

    (http:www.love-norway.blog.pl i inne)

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na nowy rozdział - znam-cie-na-pamiec.blog.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet jeśli po części się tego spodziewałam, to zdecydowanie nie tak szybko. Raczej obstawiałam, że Tom wkroczy pomiędzy nich i będzie walczył o Malin. W sumie jednak chłopak nie zrobił niczego specjalnego, a dziewczyna i tak uciekła sprzed ołtarza Thomasowi. Szkoda mi Thomasa, bo nikt nie zasługuje na taki cios, a tym bardziej ze strony osoby, która się kocha. Myślę, że Malin też w pewien sposób darzy uczuciem Austriaka i choćby dlatego powinna chociaż mu to wyjaśnić, a nie uciekać. I powinna to zrobić na długo przed ślubem niż tuż przed przysięga.
    Wiem, łatwo się mówi,skoro serce płata jej takiego figla, że dopiero w tamtym momencie ujawnia swoje prawdziwe uczucia.
    Czekam na dalszy rozwój,baaardzo niecierpliwie :-)
    Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  9. jeżeli masz ochotę zapraszam Cię na 5. rozdział na mojego bloga take-my-fear.blogspot.com :))
    A tutaj na pewno będę wracać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytając wcześniejsze odcinki, cały czas zastanawiałam się kiedy ta dwójka wreszcie się spotka i zda sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie przestali się kochać. Może codzienności, przyzwyczajenie i brak tej iskry z początków miłości faktycznie zdawała się skazywać ich miłość na porażkę, ale teraz właśnie widać, że to było właśnie to poważne uczcie, które w pewnym momencie po prostu przekształca się w całe życie, a nie umiera z powodu przeciwności.
    Myślę, że Malin faktycznie poczuła coś do Morgiego. Widać było, że zależy jej na nim bardzo mocno, że pomógł jej podnieść się po bardzo ciężkim i bolesnym ciosie od Hilde. Dzięki Austriakowi nabrała znów chęci do życia, do uśmiechania się i myślę, że znów poczuła te motylki. Tym bardziej, że Thomas wydaje się naprawdę wspaniałym facetem i tym bardziej jest mi go szkoda, ale z pewnym rodzajem miłości ciężko walczyć, a taki właśnie zdaje się łączyć Malin i Toma.
    Muszę jednak przyznać, że nie spodziewałam się, ż stanie się to dopiero podczas ślubu. Chyba wierzyłam, że ich drogi złączą się jakoś wcześniej, ale niewątpliwie ta ucieczka dodaje dramatyzmu i niezwykłości całej historii i pokazuje dobitnie jak wielka walka toczyła się w duszy i serce Malin.
    Zastanawia mnie tylko teraz czy Malin będzie chciała tak łatwo i szybko wrócić do Toma. Czy Tom będzie chciał o nią walczyć, wiedząc, że jest wolna. No i jakie miejsce w tym wszystkim przypadnie Thomasowi? Czy to już zupełny koniec jego znajomości z Malin? Wydaje mi się, że on się tak łatwo nie podda.
    Bardzo podoba mi się Twoja historia, to jak pokazujesz nam uczucia poszczególnych bohaterów, które z całą pewnością nie są łatwe ani płaskie. W szczególności te, które targają Malin, w której wojnę toczą dwa rodzaje miłości, a zarazem pewnie poczucie ogromnej rany, którą zadał jej Tom. Może go wciąż kochać, ale myślę, że jednocześnie nie jest w stanie mu zbyt łatwo zaufać.
    Ciekawa jestem jak dalej poprowadzisz tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  11. nowy - znam-cie-na-pamiec.blog.pl

    OdpowiedzUsuń